Uczestniczki OnkoRejsu Granicami Polski wyruszyły pieszo w trasę trzy dni temu. Ich przygoda rozpoczęła się w Krynicy Morskiej, skąd udały się do Kątów Rybackich. Potem obrały kierunek na Marzęcino, z Marzęcina trafiły do Elbląga, gdzie spędziły nocleg u mamy jednej z uczestniczek wyprawy. Dziś w dobrych nastrojach, wyspane i wypoczęte ruszyły do Kadyn. A wszystko po to, by pokazać światu, że z chorobą nowotworową można normalnie żyć, a nawet więcej — można przekraczać swoje słabości i granice i wzajemnie wspierać siebie w chorobie.
— Jest to pierwszy marsz granicami Polski — mówi Monika Puchowska, koordynatorka trasy nr 6. — Dzięki akcji chcemy uaktywnić osoby z problemami onkologicznymi. Chcemy przekonać innych, że choroba nie musi izolować i prowadzić do samotności, a wręcz przeciwnie — powinna budzić ludzką solidarność i jednoczyć ludzi. W końcu chcemy powiedzieć ludziom, jak ważna jest profilaktyka, że warto się badać.
OnkoRejs Granicami Polski ruszył w ostatnią niedzielę. W ciągu tygodnia każda z 34 grup pokona 100-kilometrowy odcinek granicami Polski. W marszu biorą udział osoby chore na raka, które pokonały chorobę oraz wspierające je osoby zdrowe.
Odbyły się też trzy OnkoRejsy po Morzu Bałtyckim. W jednym z nich uczestniczyła elblążanka Bożena Bilewicz, która dziś przyszła spotkać się ze swoimi koleżankami tuż przed wymarszem.
— Popłynęliśmy na Zawiszy Czarnym najpierw do Kłajpedy, gdzie spotkaliśmy się z organizacją wspierającą osoby chore na raka, potem na Łotwę, potem obraliśmy kierunek na Hel — opowiada pani Bożena. — Okazuje się, że w Polsce jest znacznie więcej organizacji zajmujących się sprawami onkologicznymi.
Uczestnicy OnkoRejsu Granicami Polski przemierzają dziennie 20 kilometrów. Nocują w pensjonatach, hotelach, u znajomych. Na trasie rozmawiają o ważnych sprawach, podśpiewują, śmieją się i żartują, nawet zbierają grzyby w okolicznych lasach.
— Wczoraj spacerowaliśmy 11 km w deszczu. Życzymy więc sobie, by już więcej nie padało, ale też by nie było upałów — mówią Anna Gwoździńska i Monika Puchowska.
Przed uczestniczkami marszu wyprawa do Kadyn, Tolkmicka i Fromborka. Marsz zakończą w sobotę w Braniewie.
— Chcemy pokazać, że z chorobą da się żyć i dokonywać rzeczy, które nie są łatwe nawet dla w pełni zdrowego człowieka, że można i warto pokonywać własne słabości i życiowe ograniczenia, by czerpać radość z każdego dnia — mówią zgodnie Monika Puchowska i towarzyszące jej koleżanki Anna Gwoździńska, Małgorzata Poraj-Górska i Katarzyna Zarzeczna.
Źródło: portEl.pl
Napisz komentarz
Komentarze