Prezentujemy zapis z kolejnych spotkań rozegranych w 1998 roku przez III-ligową wówczas Zatokę Braniewo. Nie było to pasmo sukcesów: przegrana z liderem, wygrana na własnym boisku, znów przegrana na wyjeździe w Warszawie i wymęczony remis.
Bezskuteczne przewrotki Spyry
19 września 1998 r. w Nowy Dworze Mazowieckim Zatoka doznaje porażki z liderem. Świt wygrywa 2:0.
Wiadomo było, że u lidera łatwo nie będzie. Choć do drużyny wrócił Włodarczyk a nasze nastawienie było bojowe, to nie daliśmy rady. Przyjemne tylko było to, że spotkaliśmy się z Tomkiem Reginisem, który do 54 min. (zmienił go Sazanowicz) walczył po drugiej stronie barykady. Ja z kolei mogłem sobie porozmawiać z moim kolegą po fachu, wówczas trenerem Świtu Jurkiem Budziłkiem.
W pierwszej połowie wyraźną przewagę mieli gospodarze. Jednak choć mieli kilka sytuacji, to pudłowali. Z kolei my sporadycznie zagrażaliśmy bramce Świtu. W 39 min. przewrotką uderzył Spyra, ale minimalnie chybił. Niespodziewanie w ostatniej minucie pierwszej połowy arbiter „lekką ręką” odgwizdał rzut wolny dla Świtu. Po krótkim rozegraniu tego stałego fragmentu gry Klisys wyprowadza gospodarzy na prowadzenie.
W przerwie postanawiamy zaryzykować i spróbować zaatakować. Na wiele nie pozwalali nam obrońcy przeciwnika. Kolejną przewrotką popisał się ponownie Spyra, ale bez powodzenia. Chwilę później (75’) nowodworzanie przeprowadzili kontrę, po której Jałowienko na dwa tempa strzela nam drugą bramkę rozstrzygającą losy spotkania.
Jak łatwo się domyśleć, po tym meczu spadamy w tabeli z trzeciego miejsca na szóste.
Zatoka wystąpiła w tym meczu w następującym składzie: Wasiewski – C. Brzeski, Wojciech Barnat, Misarko – Król (66’ D. Brzeski), Graczyk, Waldemar Barnat, Boros, Spyra, Cierlicki – Włodarczyk.
Porażka odrobiona w domu
Całe szczęście, że już 29 września 1998 r. wygraliśmy w Braniewie 3:0 z Pogonią Lębork. Można powiedzieć, że były to szybko odrobione, ważne trzy punkty.
Zagraliśmy bardzo dobry mecz i nasze zwycięstwo nie podlegało dyskusji. Zwycięstwo podwójnie ważne, gdyż w perspektywie czeka nas kolejna trudna przeprawa, tym razem z pierwszoligowymi rezerwami Polonii w Warszawie.
Jak równy z równym
4 października 1998 r. Polonia II Warszawa – Zatoka 3:1 (1:1). Bramka: Waldemar Barnat w 12 min.
Tym razem w drużynie zabrakło Adama Borosa (uraz) i Roberta Żuralskiego. Natomiast w warszawskiej drużynie wystąpiło kilku pierwszoligowych graczy. Zespół Polonii stanowili: Gubiec – Stańczuk, Gałuszka, Dziewicki, Malinowski – Starczewski (78’ Michalski), Ruta, Zieliński (85’ Pożyczkowski), Mazurkiewicz – Moskal, Faliszewski.
Pomimo porażki Zatoki, w prasie można było przeczytać tylko pochlebne dla klubu relacje. Tytuły tych relacji potwierdzały ten fakt: „Bez wstydu” lub „Ambicja pokonanych”.
Na potwierdzenie II trener polonistów stwierdził: „Zatoka rozpoczęła bardzo dobrze, osiągnęła w pierwszy kwadransie wyraźną przewagę. Potwierdzam, że byliśmy agresywni i odważni, co przyniosło efekt w postaci zdobytej w 12 min. bramki przez Waldka Barnata. Dość zaskakujące nasze prowadzenie długo nie pozostawało bez rewanżu. W 35 min. Malinowski najwyżej wyskoczył do piłki zagranej z rzutu rożnego i było 1:1. Po przerwie ten sam zawodnik strzałem z 20 metrów nie dał szans Wasiewskiemu. Wynik ustalił Rafał Ruta”. Z kolei Jerzy Kuczyński, z reguły przychylny naszym występom, podsumował mecz słowami: „Mimo porażki braniewianie pozostawili po sobie dobre wrażenie w stolicy. Walczyli jak równy z równym, lecz tym razem szczęście sprzyjało piłkarzom stołecznym”.
Skład Zatoki: Wasiewski – C. Brzeski, Woj. Barnat, Misarko – Graczyk, D. Brzeski, Waldemar Barnat, Gawryś (85’ Nagórko), Cierlicki – Spyra, Włodarczyk (63’ Furtak).
Nie chcieli przełożyć meczu
10 października 1998 r. musimy zadowolić się bezbramkowym remisem z Dolkanem Ząbki. Twierdza Braniewo tym razem w pełni nie zafunkcjonowała. Jednak ze względu na mnożące się w klubie problemy, można powiedzieć, że nie był to dobry wynik. Tym razem o różne dolegliwości zdrowotne uskarża się aż sześciu naszych zawodników. Ogarnia nas zaskakująca ilość infekcji, co wywołuje ogromny niepokój. Nie było wyjścia, trzeba było poprosić Dolkan i Warszawaski ZPN o przełożenie meczu.
Początkowo byliśmy przekonani, że spotkamy się ze zrozumieniem. Niestety, odpowiedź była negatywna i szybko trzeba było zrobić wszystko, aby nasza drużyna w sobotę wybiegła na boisko. Nasi piłkarze zachowali się sportowo a nawet bym powiedział honorowo i odważnie. Na własną prośbę w meczu weźmie udział nie do końca zdrów Robert Żuralski. Pod broń zostali wezwani Jacek Ptak i Karzanowicz a kilku podstawowych zawodników z objawami grypy zadeklarowało swoją grę.
Co najmniej 600 kibiców, którzy przyszli na mecz, bardzo dopingowało osłabioną Zatokę. Nasza determinacja opłacała się. Wywalczony remis z zespołem walczącym o awans do II ligi wstydu nie przynosi. Choć gdyby Maciej Spyra a potem Sebastian Cierlicki uderzali bardziej precyzyjnie, byłoby dużo ciekawiej. Dolkan miał swoje szanse, ale przewaga była po stronie braniewian i jak stwierdził redaktor Kuczyński „Dolkan z najwyższym trudem utrzymał remis”.
Nasza dotychczasowa zdobycz to 17 punktów i piąte miejsce w tabeli.
Drużyna Zatoki wystąpiła w tym trudnym meczu w następującym zestawieniu: Wasiewski – C. Brzeski, Żuralski, Wojciech Barnat, Misarko – Gawryś, D. Brzeski (83’ Ptak), Waldemar Barnat, Graczyk, Cierlicki, Spyra (75’ Karzanowicz).
NOWINY PÓŁNOCNE –
– gazeta powiatu braniewskiego
REKLAMA:
Mail: [email protected]
Tel.: 501 08 02 96
Napisz komentarz
Komentarze