„Strażacka rodzina” – ten zwrot odmieniany jest przez wszystkie przypadki, gdy rozmawiamy z Tomaszem Sielickim – prezesem Zarządu Oddziału Powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Braniewie. Bycie strażakiem, prezesem, osobą odpowiedzialną za funkcjonowanie OSP w powiecie to nie tylko wyróżnienie, ale też odpowiedzialność. A – jak się okazuje – przygoda ta może się rozpocząć całkiem niespodziewanie.
Jak Pan trafił do OSP? Co sprawiło, że postanowił Pan działać społecznie w taki właśnie sposób?
— W Gminie Braniewo jest taka tradycja, że urzędujący wójt jest Prezesem Zarządu Gminnego OSP. Nie miałem więc wyboru – obejmując urząd wójta w 2010 roku objąłem swoją troską i opieką także ruch Ochotniczych Straży Pożarnych w Gminie Braniewo. Szybko okazało się, że ten drugi – obok wójta – urząd jest dla mnie równie ważny i inspirujący. W 2013 r. z funkcji prezesa Zarządu Oddziału Powiatowego ZOSP w Braniewie zrezygnowała druhna Krystyna Lewańska, która mnie rekomendowała a zarząd powierzył mi funkcję członka zarządu powiatowego. W 2016 r. zostałem zaś wybrany na następną kadencję.
Ilu jest obecnie strażaków-ochotników w powiecie braniewskim?
— Druhen i druhów strażaków-ochotników jest w powiecie braniewskim około 700. Pełnią swoją służbę w ponad 20 jednostkach OSP w 7 gminach powiatu. Część z tych jednostek jest włączona do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Ale każda z nich pełni niezwykle ważną rolę w swojej okolicy.
Jak zarządza się tak dużą grupą ludzi? Bo przecież jest to grupa pasjonatów zaangażowanych w swoją działalność – czy to ułatwia pracę?
— Zarządzanie strażacką rodziną jest nobilitujące, druhny i druhowie to ludzie o wielkiej wrażliwości, czuli na społeczne potrzeby i gotowi nieść pomoc w najtrudniejszych okolicznościach. W środowisku panują braterskie relacje, dzięki którym mamy łatwość komunikacji, co przekłada się na przyjemność w zarządzaniu. Mam to szczęście, że od samego początku spotykam na swojej drodze wielu doświadczonych strażaków (także zawodowych), którzy mnie wspierają, doradzają i pomagają w rozwiązywaniu problemów.
Straż pożarna to dzisiaj nie tylko gaszenie pożarów. Uczestniczycie – tak jak straż zawodowa – także w akcjach ratowniczych w sieci ratowniczo-gaśniczej. Skąd czerpiecie wiedzę i umiejętności?
— Dzisiaj strażak-ochotnik niczym nie odbiega od funkcjonariusza Państwowej Straży Pożarnej i to jest ważne w trakcie działań. Strażacy uzupełniają się, wspierają, co przekłada się na bezpieczeństwo mieszkańców powiatu oraz jakość prowadzonych działań ratowniczych, gaśniczych. Każdy ochotnik musi przejść szereg szkoleń i badań zanim ruszy do akcji. O procesie szkolenia strażaków-ochotników, ich rozwoju, ćwiczeniach można by długo mówić.
Jak ocenia Pan potencjał poszczególnych jednostek? Czy są takie, które chciałby Pan wyróżnić?
— Na wyróżnienie zasługują wszyscy strażacy, absolutnie nie byłbym tu w stanie kogokolwiek wyróżnić. A najlepszą formą oceny jest wysoki poziom zaufania społecznego, jakim cieszy się nasza formacja. To bezdyskusyjne.
Jak ocenia Pan stopień wyposażenia poszczególnych jednostek?
— Ostatnie lata to ogromny przeskok cywilizacyjny w jednostkach OSP naszego powiatu, pojawiły się środki zewnętrzne na zakup nowych samochodów, remonty remiz oraz zakup profesjonalnego wyposażenia. Podkreślić należy, że jednostki OSP są utrzymywane przez poszczególne samorządy a samorządowcy czują ochotniczego ducha i nie szczędzą wsparcia swoim strażakom. Również Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wspiera działalność jednostek OSP.