Terytorialsi z Braniewa, Elbląga, Pasłęka i okolic nie zawiedli. Na starcie stawiło się 18 zawodników. Dodatkowo kilkoro innych żołnierzy dbało o kwestie logistyczne. W całym biegu wystartowało ponad 100 osób, wśród nich rodziny z dziećmi.
Do wyboru były dwie trasy – krótsza o długości 1963 metrów (w roku 1963 zmarł ostatni „Żołnierz Wyklęty”) i dłuższa, wynosząca około 5 kilometrów.
Trudne szlaki elbląskiej Bażantarni dały się we znaki wszystkim biegaczom, stąd na trasę dłuższą zdecydowało się znacznie mniej osób. Wśród nich była duża reprezentacja żołnierzy WOT. Terytorialsi podkreślali, że nie mogło ich zabraknąć na tym biegu, gdyż cała formacja czerpie z wartości pozostawionych przez Żołnierzy Niezłomnych.
— Udział w biegu Wilczym Tropem jest dla mnie – nauczyciela, historyka i żołnierza OT – ważnym wydarzeniem, to okazja, aby upamiętnić bohaterów podziemia antykomunistycznego, ale też uczcić pamięć mojego dziadka Hieronima Raczyńskiego, żołnierza Armii Krajowej na Polesiu — mówi szer. Marcin Filipek, żołnierz 43blp. — Organizatorzy biegu Tropem Wilczym zadbali o różnorodność trasy i było to ciekawe doświadczenie, ale też możliwość poczucia wspólnoty w upamiętnianiu bohaterstwa ludzi, o których historia miała zapomnieć.
Na zakończenie biegu wszyscy zawodnicy otrzymali medale, zaś najlepszym przypadły puchary. Były także upominki książkowe. Był też wyjątkowy gest: każdy zawodnik mógł uścisnąć dłoń por. Jerzego Kwietniewskiego, żołnierza Szarych Szeregów i Armii Krajowej.
Napisz komentarz
Komentarze