Nasza rozmowa z Irminą Żarską (w nieco krótszej wersji) została opublikowana w czerwcowym numerze gazety Nowiny Północne. Poniżej zapraszamy na jej pełną wersję.
Czy naprawdę dużo polskich dzieci nie chce uczyć się języka polskiego?
— Tak. Co więcej, bardzo często im się nie dziwię.
Co jest tego przyczyną? Jak ich do tego zachęcić?
— Dla współczesnych uczniów język polski to głównie zagadnienia gramatyczne, nudne lektury i jeszcze nudniejsze wypracowania do napisania. Lista omawianych zagadnień zupełnie nie przystaje do obecnego świata. Badania mówią, że dzieci i młodzież bardzo często nie radzą sobie z otaczającą ich rzeczywistością, nie są przygotowani do życia we współczesnym świecie. A co na to edukacja? Patrzcie, oto przydawki, dopełnienia, okoliczniki, imiesłowowy równoważnik zdania i rozprawka!
Gdy chodziłam do szkoły często mówiono nam, że musimy wiedzieć wiele rzeczy, ponieważ nie zawsze będziemy mieli dostępu do słowników i encyklopedii. Niedługo później okazało się, że jednak mamy. Co więcej - nieustannie, w swojej własnej kieszeni. Rzeczywistość zmieniła się diametralnie, szkoła została natomiast w tym samym miejscu. W miejscu, które już wówczas, gdy pojawiałam się tam jako uczennica, było przestarzałe i nie spełniało swojej roli.
Zawsze mówię jednak, że, mimo iż nie mam pełnego wpływu na to, jakich zagadnień uczę swoich uczniów, mogę wybierać to, w jaki sposób ich tego uczę. Staram się to robić w sposób kreatywny, nowoczesny, rozwijając w jak największym stopniu kompetencje przyszłości - czyli to, na co powinniśmy kłaść nacisk w edukacji.
Jak to się stało, że wybrałaś akurat polonistykę, zostałaś nauczycielką języka polskiego?
— O tym, że chcę być nauczycielką, wiedziałam już w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Wydaje mi się, że był to wpływ pani Hani Idzikowskiej, mojej wychowawczyni na tym etapie edukacyjnym (ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Braniewie), którą uwielbiałam i stawiałam sobie za wzór. W domu przygotowywałam gazetki, sprawdzałam swoje stare zeszyty, a nawet miałam prawdziwy dziennik, do którego wpisywałam oceny i obecności.
Język polski pojawił się przy okazji wielkiego i nieskończonego uwielbienia dla literatury. Od zawsze kochałam też pisanie. Już w szkole podstawowej pisałam w wolnym czasie wiersze, piosenki i opowiadania. Miłość tę wspierała moja wychowawczyni w braniewskim Gimnazjum nr 2 – pani Małgorzata Paćko. Niestety, szkoła średnia i konieczność „wpisywania się w klucz” skutecznie tę pasję przytłumiły.
Prowadzisz na Facebooku stronę „Irmina Żarska - Rysunkowy język polski”. Co to znaczy „rysunkowy język polski”?
— „Rysunkowy język polski” to język polski wykorzystujący myślenie wizualne jako metodę uczenia się. Jest to połączenie prostych rysunków z tekstem, które ma ułatwiać uczniom nabywanie wiedzy i umiejętności. Najczęściej rysuję to, co jest dla uczniów najtrudniejsze i najbardziej abstrakcyjne, czyli zagadnienia gramatyczne.
Moja strona nosi taką nazwę, ponieważ swoją nauczycielską działalność w mediach społecznościowych zaczynałam od upowszechnienia swoich rysunków. Obecnie powinna się nazywać „(nie tylko) rysunkowy język polski”, ponieważ dzielę się tam wieloma różnymi pomysłami związanymi już nie tylko z myśleniem wizualnym i prowadzonym przeze mnie przedmiotem, ale także z szeroko pojętą edukacją i różnorodnymi metodami pracy czy spotkaniami edukacyjnymi.
„Innowacja” i „kreatywność” – te słowa dość często padają w różnych Twoich biogramach. Co kryje się pod tymi pojęciami, jeśli mamy na myśli szkołę, uczniów, uczenie?
— Pod tymi pojęciami widzę zawsze edukację przyjazną uczniowi, przystającą do współczesnej rzeczywistości, różnorodną, kształtującą kompetencje przyszłości. Mam swoje autorskie studia podyplomowe dla nauczycieli w Akademii Ateneum w Gdańsku, które nazywają się właśnie innowacyjne i kreatywne metody pracy z uczniem. Wraz z edukacyjnymi praktykami z całego kraju stworzyliśmy plan ramowy, który jest kwintesencją tych pojęć. Wśród przedmiotów znajdują się tam m.in.: myślenie wizualne, STEAM, myślenie krytyczne, technologie, ocenianie kształtujące, relacje, neurodydaktyka, interdyscyplinarność, coaching, arteterapia i edukacja obywatelska. To istota tego, co powinno się pojawiać w murach szkolnych, i nasza odpowiedź na kiepskie przygotowywanie nauczycieli do zawodu podczas studiów licencjackich i magisterskich na uczelniach w naszym kraju.
Ktoś może powiedzieć, że takie innowacyjne podejście to jest tylko w prywatnych szkołach, w dużych miastach. Czy faktycznie szkoły z prowincji są skazane na szablonową naukę?
— Oczywiście, słyszałam wiele różnych powodów i pretekstów, które stają nauczycielom na drodze innowacyjnej i kreatywnej edukacji. Znam jednak wielu edukatorów z całego kraju, którzy pracują nieszablonowo nawet na wsiach, nawet w szkołach publicznych. Tak naprawdę to od nauczyciela zależy, co dzieje się podczas jego lekcji, jakimi metodami pracuje. Mamy też niemały wpływ na dodatkowe zagadnienia, które możemy omawiać w swojej klasie. Obecny świat mediów społecznościowych kształtuje również edukację - mnóstwo jest stron takich jak moja, na których nauczyciele bezpłatnie publikują swoje pomysły. Nie abstrakcyjne, nie teoretyczne, tylko takie, które zostały sprawdzone z uczniami w klasie. Wystarczy z nich skorzystać. Wiele aktywności, które podejmuję z moimi uczniami, pojawiło się, ponieważ do takich działań zainspirowali mnie inni publikujący nauczyciele.
Można spotkać Cię nie tylko w klasie, wśród uczniów, ale również... na przyszkolnym chodniku, gdzie uczysz polskiego. W nietypowy sposób, bo przy wykorzystaniu pól narysowanych kredą na chodniku, kartką z 99 pytaniami z lektur i wielką kostką do gry. Podobno uczniom podoba się taka lekcja? Jakie jeszcze inne nieszablonowe pomysły na lekcje polecasz?
— Uczniowie uwielbiają lekcje, które nie są tradycyjne. Ruch i różnorodność, nowość mają na celu nie tylko uatrakcyjnienie lekcji. Są sprzymierzeńcami uczenia się i zapamiętywania. Szkolne ławki i przydługie wykłady są sprzeczne z naszą wiedzą o tym, jak uczy się mózg.
Moi uczniowie uczą się między innymi dzięki nowoczesnym technologiom, sztucznej inteligencji, kodom QR, rysunkom, różnym papierowym formom (np. leporello czy lapbookowi), dyskusjom, ruchowi, memom, dramie, taboo lekturowemu, rozszerzonej rzeczywistości, escape roomowi, filmikom czy grom. Szukali już zaimków w piosence „Mam tę moc”, pytania z lektury znajdowali pod kodami QR lub w jajkach schowanych w szkolnym ogrodzie, współpracowali przy lataniu na miotłach podczas omawiania lektury „Kajko i Kokosz. Szkoła latania”, rysowali wykresy zdań złożonych na podstawie memów, rapowali o częściach zdania, przyszywali guziki i szydełkowali na lekcjach o „Akademii pana Kleksa”, jedli delicje, by zrozumieć trójwarstwową budowę opowiadania, odbywali dyktando w wersji bieganej i szeptanej, przebierali się za bogów greckich, odgadywali zagadki w literackim escape roomie, tworzyli grafiki dzięki sztucznej inteligencji, opowiadali o wydarzeniach przy wykorzystaniu teatrzyku kamishibai, omawiali zjawisko hejtu dzięki sześciu kapeluszom w różnych kolorach reprezentującym różne sposoby myślenia, przeprowadzili rozprawę dotyczącą śmierci Janka Muzykanta czy dyskutowali o kłamstwie na podstawie „Kamizelki”… A to tylko część aktywności, które pojawiały się na lekcjach języka polskiego!
Czasami przebieram się też na lekcje, aby pogłębić immersję uczniów w świat omawianych zagadnień. Na przykład w tym roku szkolnym byłam już panem Kleksem, wielkim pająkiem, Alicją z Krainy Czarów, boginią grecką i wróżką.
Moje lekcje języka polskiego odbywają się nie tylko w klasie (gdzie często zmieniamy również ustawienie ławek, tworzymy stacje, bazy, czasami siadamy na ławki), ale również w „zielonej sali” (funkcjonującej w mojej szkole sali w ogrodzie), na kocykach na boisku szkolnym, na placu zabaw, na chodnikach przed szkołą czy na szkolnym korytarzu.
Oczywiście, prowadzę również bardzo tradycyjne lekcje. Nie da się nauczyć pisania bez bardzo klasycznego tworzenia tekstów przy ławce, nie da się analizować tekstów bez ich przeczytania. Kluczowym pojęciem jest jednak dla mnie różnorodność. To dzięki niej mózgi uczniów mogą zapamiętywać informacje i zdobywać nowe umiejętności.
W 2021 r. byłaś nominowana do tytułu Nauczyciel Roku. To bardzo duże wyróżnienie. Jakie cechy – Twoim zdaniem – powinien mieć nauczyciel roku i jaki jest przepis na to, aby znaleźć się w tym gronie?
— Nauczyciel roku to dla mnie ktoś, kto jest życzliwy i wyrozumiały w stosunku do uczniów, nieustannie zastanawia się, jak sprawić, by uczyć coraz lepiej, inspiruje do działań nie tylko uczniów, ale również innych nauczycieli. Kształtuje kompetencje przyszłości, włącza uczniów w projekty i inne działania o wymiarze (co najmniej) ogólnopolskim. Nieustannie ulepsza swój warsztat pracy. Sprawia, że edukacja jest dla uczniów czymś wartościowym i przyjemnym.
Znalezienie się wśród 13 osób nominowanych do tego tytułu przez „Głos Nauczycielski” na podstawie rekomendacji i działań (nie SMS-ów i głosów) było ogromnym wyróżnieniem i ukoronowaniem dekady moich nauczycielskich działań przed przerwą w nauczaniu związaną z urlopem macierzyńskim. Do tej pory bardzo cieszę się z tego sukcesu.
Uczysz nie tylko uczniów, ale również nauczycieli – można spotkać cię na konferencjach, wykładach, założyłaś również Redzki Klub Kreatywnego Nauczyciela. To oznacza, że jest duże zapotrzebowanie na innowacyjne formy nauczania. Czy przekłada to się jednak na późniejsze lekcje? Co zrobić, żeby nauczycielom wystarczyło pasji i żeby nikt nie podcinał im skrzydeł?
— Tak, pracuję na co dzień z nauczycielami jako doradczyni metodyczna w ośrodku doskonalenia oraz jako wykładowczyni. To fascynujące, ilu jest wspaniałych edukatorów w naszym kraju, którzy chcą poszerzać swój warsztat pracy niezależnie od stażu. Ci, którzy pojawiają się na różnych szkoleniach, konferencjach, spotkaniach sieci współpracy czy na zajęciach, z innowacyjnymi i kreatywnymi metodami nauczania trafiają do swoich sal lekcyjnych, zmieniają edukację oddolnie. To ważne, ponieważ dla naszych uczniów to my, nauczyciele, jesteśmy systemem edukacji. Oni najczęściej nie wiedzą, kto jest obecnie ministrem edukacji, jaka partia obecnie rządzi w kraju. Oczywiście, możemy kryć się za tymi nazwami i nazwiskami, jednak kształt naszych lekcji zależy tylko od nas. Wielu nauczycieli zdaje sobie z tego sprawę. To cieszy. Czy jest to jednak wystarczająca liczba? Niestety nie.
Innowacyjni nauczyciele bardzo często spotykają się z niezrozumieniem w swoich szkołach, z niechęcią w pokojach nauczycielskich. Ważne, by poszukiwali inspiracji, spotykali się z innymi nauczycielami, którzy działają w podobny sposób (na przykład na konferencjach czy podczas spotkań sieci współpracy). Rozmawiali z uczniami na temat tego, które metody są według nich skuteczne, jak lubią się uczyć. To ważne, by nie stracić poczucia sensu tych działań, by szukać wsparcia w innych edukatorach. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie podcinał skrzydła. Istotne jest, by być na tyle pewnym wartości własnych działań, żeby tego typu działania zewnętrzne nie miały żadnej mocy sprawczej.
Coraz częściej mówi się o tym, że brakuje nauczycieli, dobrych nauczycieli, w tym na pewno także polonistów. Jak zachęciłabyś młodych ludzi, którzy może myślą o tym, żeby był polonistami i nauczycielami, aby wybrali taki właśnie kierunek i aby poświęcili się pracy z uczniami?
— Nie wiem, czy powinnam im to robić! To bardzo wymagająca praca. Jednak jednocześnie jest to zawód, który może przynosić ogrom satysfakcji. Uwielbiam pracować z uczniami, patrzeć, jak się uczą, jak się rozwijają, rozmawiać z nimi. W żadnej innej pracy nie da się też mówić tyle o literaturze i gramatyce! Na pewno będzie wiele okazji do poszerzania zakresu własnej cierpliwości! (śmiech) Każdy dzień jest zupełnie inny, stawia przed nauczycielem wyzwania, ale informacje zwrotne od uczniów bardzo często sprawiają, że chce się to robić dalej. Mamy wpływ na życie tych młodych ludzi. To bezcenne.
Czy możesz powiedzieć coś więcej prywatnie o sobie? Co lubisz robić w wolnych chwilach, jak spędzasz weekendy, wakacje...
— Mam męża, który też jest z Braniewa, związaliśmy się 18 lat temu, ślub wzięliśmy w naszym rodzinnym mieście blisko dekadę temu. Nasz synek ma obecnie 2,5 roku. Mieszkamy w Kosakowie, chociaż zawodowo jestem związana z Rumią, Gdynią i Gdańskiem. Nadal uwielbiam czytać, zwłaszcza fantastykę i kryminały. Jestem fanką Harry’ego Pottera. Chciałabym kiedyś wrócić do pisania. Jeszcze niedawno podejmowałam dużo aktywności zawodowych również w wolnym czasie, od momentu urodzenia się dziecka staram się robić to w jak najmniejszym zakresie. Dużo czytam synkowi, spacerujemy, jeździmy na rowerze, bawimy się. Poza pracą i wychowywaniem dziecka niewiele czasu zostaje na samodzielne aktywności. Mam jednak to szczęście, że praca jest moją pasją i daje mi dużo satysfakcji.
Czy zechciałabyś się podzielić kilkoma zdaniami wspomnień z czasu, gdy mieszkałaś w Braniewie? Gdzie się uczyłaś, jak wspominasz szkołę, nauczycieli, co lubiłaś robić w Braniewie, jak teraz, po latach, wspominasz to miasteczko?
— Uczyłam się w Szkole Podstawowej nr 5, Gimnazjum nr 2 i Liceum Ogólnokształcącym im. Feliksa Nowowiejskiego. Tuż po maturze wyprowadziłam się do Trójmiasta i tam zostałam, więc Braniewo to dla mnie miejsce dzieciństwa i dorastania, nie dorosłości. Mieszka tutaj jednak niemal cała moja rodzina (mama, teściowie, ciocie, wujkowie, kuzynostwo), więc często przyjeżdżam z odwiedzinami. Jeśli chodzi o szkołę i nauczycieli, to bardzo miło wspominam wymienione już panie Hannę Idzikowską i Małgorzatę Paćko, a także panią Beatę Pryśko, która w niezwykle twórczy sposób prowadziła lekcje muzyki i plastyki oraz zespół „Eden”, do którego miałam zaszczyt należeć. W mojej pamięci w bardzo pozytywny sposób zapisali się również: pan Jacek Biedawski i pani Irena Chrul, uczący języka angielskiego, czy ksiądz Jarosław Prusaczyk. Nienawidziłam wychowania fizycznego i języka niemieckiego. Mam też wiele negatywnych wspomnień związanych z edukacją z Braniewa. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję porozmawiać na ten temat z nauczycielami, których one dotyczą. Wiele lekcji i nauczycieli nie zapisało się też w żaden sposób w mojej pamięci, nie budziły one we mnie ani pozytywnych, ani negatywnych emocji. Nadal mam kontakt z kilkoma osobami, które poznałam w szkole średniej.
Na pewno jestem związana emocjonalnie z tym miastem. To tutaj się wychowywałam, przeżywałam pierwsze miłości, zawody i sukcesy. To tutaj poznałam męża. Lubię patrzeć, jak to miejsce z roku na rok się zmienia i ulepsza. Cieszę się, że mogę przekazać kilka swoich myśli związanych z edukacją właśnie braniewskim czytelnikom.
Irmina Żarska
Twórczyni, opiekunka i wykładowczyni kierunku Innowacyjne i kreatywne metody pracy z uczniem w Akademii Ateneum w Gdańsku, doradca metodyczny w Gdyńskim Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli, nauczycielka języka polskiego w Podstawowej Ekologicznej Szkole Społecznej w Rumi. Ambasadorka Wiosny Edukacji i fundacji „Kosmos dla Dziewczynek”. Finalistka konkursu Nauczyciel Roku 2021. Edukator Roku Szkoły w Chmurze 2021/2022. Laureatka „Listy 100” za rok 2023 - listy osób, które w wyróżniający sposób przyczyniły się do kształtowania kompetencji cyfrowych w Polsce.
Twórczyni i koordynator ogólnopolskich oraz lokalnych inicjatyw edukacyjnych mających na celu propagowanie nowoczesnej i kreatywnej edukacji. Organizatorka i współorganizatorka cyklicznych, bezpłatnych konferencji edukacyjnych (stacjonarnych oraz on-line): Redzkiego Maratonu Edukacyjnego, Redzkiego Półmaratonu Edukacyjnego, Akademii Innowacyjnego Polonisty, Wieczoru Relacji, Pomorskiej Nocy Belfrów. Współorganizatorka konferencji dla nauczycieli języka polskiego „Chcę Wam opowiedzieć o...” w Warszawie i „Chcę Wam pokazać jak...” w Poznaniu. Współtwórczyni i lider ogólnopolskiej inicjatywy „Zaproś mnie na swoją lekcję”. Założycielka i koordynatorka działalności Redzkiego Klubu Kreatywnego Nauczyciela i Redzkiego Klubu Liderów Oświaty. W swoje działania włącza ogromną liczbę edukatorów z całego kraju.
Nauczanie to jej spełnione marzenie z dzieciństwa i jedno z ulubionych zajęć. Stale się dokształca i poszukuje nowych wyzwań zawodowych. Fascynują ją: literatura, nowe metody pracy, rozmowy z uczniami i poznawanie innych nauczycieli uwielbiających swoją pracę. Uważa, że przepis na efektywną i efektowną edukację to położenie nacisku na relacje z uczniami, różnorodność oraz autentyczność. Na co dzień wykorzystuje w swojej pracy elementy wielu metod i form pracy, wśród których szczególne miejsce zajmują nowoczesne technologie oraz myślenie wizualne.
Swoimi pomysłami związanymi z edukacją dzieli się na stronie Irmina Żarska – Rysunkowy język polski, którą obserwuje już ponad 25 tysięcy osób, a także podczas wystąpień w czasie konferencji, spotkań edukacyjnych i webinarów.
Napisz komentarz
Komentarze