Niespełna trzy lata — tyle czasu było trzeba, żeby zgodnie z prawem usunąć z Pieniężna pomnik gen. Iwana Czerniachowskiego. W tej chwili została tam sterta gruzu [zobacz ZDJĘCIA i FILM — poniżej]. Z cokołu pomnika „wyłuskano” elementy z pierwszowojennego pomnika (płyty granitowe i bloki kamienne) i zabezpieczono je. Resztą zajęła się ekipa rozbiórkowa (w tym, jak udało nam się ustalić, wojsko).
W akcję zburzenia pomnika zaangażowało się wiele osób. Zorganizowano nawet zbiórkę pieniężną. Pieniądze z tej publicznej zbiórki zostały właśnie przekazane na ten cel.
ZOBACZ nagranie olsztyńskiego artysty Jacka Adamasa, zwolennika zburzenia pomnika:
Przypomnijmy także, że najpierw zajęto się zdjęciem z cokołu popiersia generała. Było to poprzedzone decyzją Rady Miejskiej Pieniężna (uchwałę próbowano podjąć w październiku 2013 r. — bezskutecznie; dopiero w styczniu 2014 r. przegłosowano pozytywnie projekt usunięcia pomnika) i ustaleniami tak z odpowiednimi ministerstwami, jak i m.in. z Instytutem Pamięci Narodowej, czy Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Do dzisiaj nie wiadomo, gdzie dokłanie popiersie trafi (PRZECZYTAJ: Biznesmen z Magnitogorska wycofał się. Nacisk Kremla?).
Burzliwe dzieje pomnika
Pomnik generała powstał na początku lat 70. ub. wieku, za czasów gdy wiceprzewodniczącym Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Braniewie był Jerzy Chojnowski. W swoich wspomnieniach tak napisał o budowie postumentu: „Jak zwykle wśród decyzji słusznych trafia się jedna, której dzisiaj nie podjąłbym. Dziś wstydzę się z tego powodu”.
Pod pomnikiem składano kwiaty przy okazji socjalistycznych rocznic, hołd oddawały tam także dzieci i młodzież z braniewskich szkół (w tym ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Braniewie, której przez wiele lat Czerniachowski był patronem).
W 2001 roku działacze Ligi Republikańskiej wypisali na pomniku czerwoną farbą: „Kat Armii Krajowej”, „Hańba spadkobiercom z SLD”, „Morderca”, „Hańba”, „Usunąć haniebne obeliski”, „Precz z pomnikami zniewolenia”. Na stojącej w pobliżu pomnika tablicy, na której wyszczególniono zasługi generała pojawiły się napisy: „Kat Armii Krajowej odpowiedzialny za zesłanie tysięcy Polaków na Sybir”. Pomnik — w bardzo krótkim czasie — odnowili członkowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Bohater czy morderca?
Dzisiaj w powszechnej świadomości gen. Iwan Czerniachowski funkcjonuje jako „Kat Armii Czerwonej”.
W trakcie operacji wileńskiej (5-20 lipca 1944 r.), za którą był odpowiedzialny i za którą dostał generalski awans, doprowadził do rozbrojenia i aresztowania płk. Aleksandra Krzyżanowskiego ps. „Wilk” — dowódcy Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego Armii Krajowej (odbyło się to na rozkaz samego Stalina).
Gen. Czerniachowski ponosi odpowiedzialność za rozbrojenie i likwidację polskich formacji wojskowych na terenie Wileńszczyzny. W lipcu 1944 r. jednostki 3. Frontu Białoruskiego (którym dowodził Czerniachowski) ramię w ramię z NKWD doprowadziły — pod pretekstem przeglądu wojskowego oraz w wyniku późniejszych aresztowań — do masowego rozbrojenia i internowania dowódców i szeregowych żołnierzy AK z terenu Wileńszczyzny. Według sowieckich meldunków rozbrojono ogółem około 8 tys. oficerów i żołnierzy AK. Wielu z nich zostało następnie przymusowo wcielonych do Armii Czerwonej, innych zesłano do łagrów, a wobec dowódców oddziałów podziemia prowadzono śledztwa.
— Akcja Sowietów z lipca 1944 roku doprowadziła do neutralizacji najbardziej aktywnych uczestników polskiego podziemia i gwałtownie osłabiła działalność podziemnych organizacji na Wileńszczyźnie — mówi dr Marek Gałęzowski z IPN w Warszawie. — Dążenie do rozbrojenia i likwidacji AK należy traktować jako jeden z elementów planu sowietyzacji i politycznego podporządkowania terenów zajmowanych przez Armię Czerwoną.
Napisz komentarz
Komentarze