Sąd Rejonowy w Elblągu uznał właścicielkę dwóch suk oraz co najmniej dziewięciu szczeniąt za winną popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Kobieta rozmnażała je dwa razy w roku, po czym pozbywała się szczeniąt w różny sposób. Oprócz kary ograniczenia wolności skazana będzie musiała także odpracować miesięcznie 20 godzin.
22 czerwca 2015 roku OTOZ Animals Inspektorat w Braniewie otrzymało informację o kobiecie, która ma dwie suczki. Obie suczki niedawno się oszczeniły, szczeniaki jednej z suczek zostały dzień przed zgłoszeniem zabrane przez właścicielkę od matki i zamknięte w szopie do której suczka nie miała dostępu.
Zgłoszenie okazało się prawdziwe.
Z informacji uzyskanych od mieszkańców Rogit dowiedzieliśmy się, że pani ta ciągle jest w Braniewie, w Rogitach bywa raz, dwa razy w tygodniu. Suczki dokarmiane były przez sąsiadów zdających sobie sprawę, że bez ich pomocy, zwierzęta długo nie przeżyją. Kiedy właścicielka pojawiała się w domu podawała swoim psom surową kaszę namoczoną w zimnej wodzie.
W szopie znaleźliśmy zamkniętych 5 szczeniaków, ślepy miot, młode miały około 6 dni. Leżały wycieńczone tracąc życie. W dziurze obok szopy leżały jeszcze dwa szczeniaczki, były również bardzo słabe i wycieńczone. Od dzieci mieszkających w pobliżu dowiedzieliśmy się, że to one wyciągnęły z szopy te dwa maluchy i położyły w pobliże suczki.
Z drugiej strony budynku była druga suczka. W budzie leżał kolejny ślepy miot szczeniaków. Od sąsiadów, którzy karmili suczki dowiedzieliśmy się, że powinno być ich dziesięć, jednak my zobaczyliśmy sześć szczeniaków.
Suczka na szyi zamiast obroży miała założony łańcuch. Od sąsiada dowiedzieliśmy się, że to on parę lat temu kupił im długie łańcuchy, ponieważ wcześniej ich długość wynosiła około metra. Obie suczki nigdy nie były spuszczane z łańcucha.
Sąsiedzi twierdzą, że suczki często były rozmnażane, ponieważ teren, na którym zwierzęta przebywały był nieogrodzony, każdy mógł dostać się do psów. Nikt jednak nie wiedział, co dalej działo się ze szczeniakami. To, że tym razem na jaw wyszło, iż ślepy miot został zamknięty w szopie, było czystym przypadkiem. Dzieci bawiące się w pobliżu usłyszały popiskiwania szczeniaków.
Dwa lata temu, podczas rutynowej kontroli w Rogitach proponowaliśmy właścicielce suczek pokrycie kosztów ich sterylizacji. Wyraziła na to zgodę. Jednak w umówionym dniu nie pojawiła się w lecznicy weterynaryjnej, nie odbierała od nas telefonów, podczas naszej kolejnej wizyty była agresywna i nie potrafiła racjonalnie wytłumaczyć dlaczego nie zaprowadziła suczek do lecznicy.
Zwierzęta zostały jej odebrane i dostarczone do schroniska dla zwierząt w Tczewie. Nie udało się uratować ślepych miotów, natomiast obie suczki zostały już wydane do domów tymczasowych, które od uprawomocnienia się wyroku są domami stałymi.
Napisz komentarz
Komentarze