Wczoraj (24 lutego) około godz. 19.00 dyżurny braniewskiej jednostki Policji został powiadomiony przez funkcjonariuszy z Warszawy o niepokojącym zgłoszeniu. Z relacji policjanta wynikało, że na telefon jednej z tamtejszych fundacji dodzwonił się nieznany mężczyzna informując, że chce popełnić samobójstwo.
Funkcjonariusze ustalili, że mieszka on w Braniewie, nie podał jednak żadnych swoich danych.
Po otrzymaniu informacji policjanci z Braniewa przystąpili do działań mających na celu jak najszybsze odnalezienie mężczyzny. Chwilę później funkcjonariuszom udało się nawiązać kontakt z właścicielem numeru, z którego dzwoniono do fundacji. Okazało się, że po drugiej stronie słuchawki jest 14-letni chłopiec. Policjanci ustalili jego miejsce zamieszkania, a pod wskazany adres natychmiast wysłano patrol.
Po wejściu do środka mundurowi zastali 14-latka oraz jego starszego kolegę, który zaskoczony był obecnością funkcjonariuszy. W rozmowie z policjantami 23-latek przyznał się do tego, że zadzwonił na telefon zaufania i przekazywał nieprawdziwe informacje swojemu rozmówcy. Mężczyzna dodał, że nie chciał zrobić sobie krzywdy. Zadzwonił, bo namawiał go do tego młodszy znajomy, a teraz żałuje tego, co zrobił. Policjanci poinformowali nieodpowiedzialnego 23-latka o konsekwencjach, które wynikają z tego typu "żartów" i ukarali go mandatem za popełnione wykroczenie.
Policjanci po raz kolejny przypominają, że nr 112, 999, 998, 997 to numery alarmowe i należy z nich korzystać z rozwagą. Areszt, ograniczenie wolności, grzywna do 1500 złotych — to kary, jakie kodeks wykroczeń przewiduje za bezzasadne wzywanie służb.
Interweniując wczoraj w Braniewie oraz Warszawie funkcjonariusze zaangażowani byli w przeprowadzanie bezzasadnych czynności. Poświęcali czas, który powinien zostać przeznaczony na szeroko rozumianą ochronę bezpieczeństwa i porządku publicznego. A przecież mogliby wtedy udzielać pomocy tym, którzy naprawdę jej potrzebują.
Napisz komentarz
Komentarze