— O „inteligentnym” mieście możemy mówić wtedy, kiedy mamy wspólnotę trzech grup: urzędników, przedsiębiorców i obywateli — mówi Jacek Jarząbek, dyrektor Działu Wdrożeń w sektorze Public z firmy Sygnity. — Te wszystkie strony muszą razem tworzyć „inteligentne” miasto. Trudno mówić o nim wówczas, gdy mamy do czynienia z jakimś pomysłem urzędników, który nie do końca odpowiada społeczeństwu, a już w ogóle nie jest przydatny przedsiębiorcom” – mówi w wywiadzie dla a
Inwestowanie w „inteligentne” rozwiązania jest w polskich miastach coraz popularniejsze. Jednak część z nich ciągle podchodzi do tego z rezerwą. Przyczyną jest nie tylko brak wiedzy o nowoczesnych rozwiązaniach, lecz także przekonanie, że są one bardzo drogie, a co za tym idzie — przeznaczone jedynie dla bogatych ośrodków. Nie jest to prawdą. Owszem, niektóre narzędzia są niezwykle rozbudowane i wymagają poniesienia dużych kosztów, ale obok nich istnieją te mniej skomplikowane, dostępne dla każdego samorządu.
Jak stwierdza ekspert: „Proste rozwiązania pozwalają obywatelom zwrócić uwagę na to, co im w mieście przeszkadza. Zaawansowane — np. umożliwiają im szybsze dojeżdżanie do pracy czy rozwiązywanie problemów z dostępem do wody bądź ogrzewaniem. Systemowe — powodują, że miasto oszczędza (chociażby na odśnieżaniu w zimie czy na energii, bo jest ona pobierana ze źródeł odnawialnych), lub pomagają np. w zarządzaniu ruchem czy zarządzaniu w sytuacjach kryzysowych”.
Źródło: Agencja informacyjna infoWire.pl
Napisz komentarz
Komentarze