„Bohaterska postawa” to często slogan. Ale nie w przypadku żołnierzy z 9. Braniewskiej Brygady Kawalerii Pancernej.
Kolejni z nich bez wahania ruszyli na pomoc, żeby ratować ludzkie życie.
Upadł w czasie przeprowadzki
Szer. Damian Stepańczuk (na zdjęciu) z batalionu zmechanizowanego odpoczywał po służbie w domu. U sąsiadów trwała przeprowadzka. Nagle jeden z przenoszących meble mężczyzn upadł na ziemię i nie dawał znaku życia. Zaalarmowany hałasem na klatce, szer. Damian Stepańczuk, gdy tylko zorientował się co się stało, przystąpił do udzielania pomocy leżącemu mężczyźnie.
— Nie miał tętna, nie oddychał, nie było z nim kontaktu — opowiada żołnierz. — Ktoś zadzwonił po pogotowie. Ja zacząłem wykonywać masaż serca. Trwało to jakieś kilkanaście minut, do czasu przyjazdu karetki. Nie czułem zmęczenia, działałem mechanicznie. Po przyjeździe karetki, ratownicy, żeby przywrócić funkcje życiowe mężczyźnie musieli użyć defibrylatora. Udało się.
42-latka uratowano, ale gdyby nie pierwsza pomoc przedmedyczna, nie wiadomo jak to by się skończyło.
— On uratował temu człowiekowi życie — mówi dowódca Wojskowej Straży Pożarnej mł. chor. Artur Synowiec.
Zasłabła na ogródku
St. sierż. Jarosław Klimek z sekcji logistyki 9BBKPanc., już po raz kolejny udzielał pierwszej pomocy wykorzystując umiejętności nabyte na szkoleniach wojskowych.
Tym razem był świadkiem zasłabnięcia starszej kobiety, która wypoczywała na swojej działce. Pomoc udzielona przez żołnierza okazała się skuteczna.
Złapali pijanego kierowcę
Zaangażowaniem i poświęceniem wykazała się grupa żołnierzy brygady wracających na początku maja z zawodów wojskowych w Węgorzewie.
St. chor. Stefan Gołębiewski (1 batalion czołgów), st. sierż. Mariusz Sobierski (batalion dowodzenia), st. kpr. Sławomir Pietkiewicz (1 batalion czołgów) i szer. Wojciech Bulanda (batalion dowodzenia) w okolicy Bartoszyc natrafili na wypadek — samochód osobowy uderzył w tył naczepy samochodu ciężarowego.
— Zadzwoniliśmy na 112 i przystąpiliśmy do gaszenia tego pojazdu — opowiada st. sierż. Mariusz Sobierski. — St. kpr. Sławomir Pietkiewicz zaczął udzielać pomocy jednej z ofiar. Wtedy zobaczyliśmy, że sprawca wypadku, który był pod wpływem alkoholu, zaczął uciekać. Na szczęście złapaliśmy go i oddaliśmy w ręce policji, która przybyła na miejsce zdarzenia.
Żołnierze podkreślają, że bohaterami się nie czują.
— Zrobiliśmy to, co należało w tym momencie — dodają zgodnie.
Uratowali małą dziewczynkę
Niedawno informowaliśmy także o żołnierzach 9BBKPanc., którzy udzielili pomocy 10-letniej dziewczynce, która ucierpiała w wypadku samochodowym (PRZECZYTAJ: Podnieśli do góry samochód, ratując życie dziewczynce).
Napisz komentarz
Komentarze